niedziela, 16 listopada 2014

1

"Zrozum, zrozum tych, którzy tracą grunt i toną, wołając o pomoc, aby móc zacząć żyć na nowo. Zrozum, zrozum to, ze trzeba więcej niż szczęścia, by nie zginać tam gdzie na współczucie brak miejsca!" 

Ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie. Pogrzeb rodziców zorganizowali ich przyjaciele. Nie miałam zielonego pojęcia jak sie za to zabrać. Wciąż nie mogę pogodzić sie z tą informacją, że nie ma obok mnie tych, których tak bardzo kochałam. Jestem jeszcze niepełnoletnia, a więc jutro wyładuję u mojego brata w Krakowie. On raczył sie pokazać tylko na pogrzebie, później wrócił do siebie, a mi kazał się spakować i przyjechać do niego. Wymyślił też, że do konca roku szkolnego nie będę chodzić do szkoły, tylko odbiorę świadectwo i pozostałe papiery, a on znajdzie mi nową szkołę. 
Tak bardzo nie chce opuszczać tego miejca. Codziennie oglądam zdjęcia, filmy i wspominam to co było. Nigy nie nauczę sie żyć bez nich. Pytam siebie, pytam Boga dlaczego to się wydarzyło i nie mam żadnej odpowiedzi. 
Spakowałam do torby wszystkie moje rzeczy. Ostatnia noc w moim domu. Ostatnia pośród otoczenia, ktore było mi bliskie i które wydaje się, że także tęskni za moimi rodzicami. Za dwójką wspaniałych ludzi, którzy mimo majątku jaki posiadali nigdy nie stracili prawdziwych uczuć. Nigdy nie przestali kochać bliźniego. 
Znów zalana łzami zasypiam w moim łożku, moim pokoju. 
Rano obudziłam sie i mechanicznie poszłam do kuchni coś zjeść. Po raz ostatni. Ubrałam sie, wzięłam bagaże, zamknęłam dom i udałam sie na stacje PKP. 
Wolałam spędzić czas z dala od domu, niż po raz kolejny zatapiać sie we wspomnieniach. Słuchawki w uszach i każdy problem wydaje mi się być lżejszy. Tak spędziłam te 3 godziny, które miałam do przyjazdu pociągu. 
Wsiadłam do niego i zajęłam miejsce przy oknie. Przede mną kilku godzinna podróż. Podróż do nieznanego mi życia, do tego w którym będę musiała wszystko układać na nowo.
Droga bardzo szybko mi minęła. Na dworcu głównym miał czekać na mnie mój brat. Nie wierzyłam w to, że o mnie pamięta i w to, że się pojawi. Wysiadłam z wagonu i ruszyłam w stronę wyjścia. Za sobą usłyszałam:
- Marcela stój!- odwróciłam się i zobaczyłam Michała. Na głowie miał bejsbolówkę, a ubrany był w podkoszulkę i krótkie spodenki. 
- Cześć brat. Myślałam, że o mnie zapomniałeś i że się nie pojawisz.
- Heh... Aż takim potworem nie jestem. Daj te torby. Idziemy do mojego mieszkania, które jest 10 minut drogi stąd.  
- Ok. Masz coś do jedzenia? 
- Tak, obiad jest gotowy. 
Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. 
Mieszkanie mojego brata było dość duże. Wchodząc był mały przedpokój, gdzie zostawiliśmy buty. Następnie była duża kuchnia połączona z salonem. Od tego wychodziło sie na piętro, gdzie były dwie sypialnie, i pokój przeznaczony na studio, a także łazienka i schody prowadzące na taras. Z tarasu rozciągał sie piękny widok na rynek w Krakowie a także na inne części miasta. 
W milczeniu zjedliśmy posiłek, który przygotował mój brat. Zdecydowanie najlepsze wykonanie spagethii jakie w życiu jadłam. 
- Bardzo dobre jedzenie. - pochwaliłam Michała.
- Dzięki. Miałem od kogo sie uczyć tego fachu. 
- No tak, nasza mama była najlepsza kucharka.- na to wspomnienie mimo woli napłynęły mi łzy do oczu. 
- Młoda, nie ma sensu płakać. Takie jest życie jedni się rodzą drudzy umierają. Głowa do góry. 
- Tobie jest to tak łatwo powiedzieć. 
- Wiem, że łatwo sie mówi. Mi tez jest cieżko z tego powodu.
- Ale ciebe w ogóle w domu nie było, wiec co ty wiesz na ten temat!
- Ej nie krzycz! Byłem tyle ile mogłem. Wrócimy do tej rozmowy pozniej, a teraz spadam bo mam próbę. Poczuj sie jak w domu, bo czy tego chcesz czy nie to wlasnie to miejsce będzie teraz twoim domem. 
- Ok. 
Włożyłam brudne naczynia do zlewu i włączyłam sobie telewizje. Mój brat miedzy czasie opuścił dom.  Patrzyłam tępo w obraz telewizora i zastanawiałam sie co Michał chciał powiedzieć, przez to, że w domu był tyle ile mógł. Zawsze przecież mógł zadzwonić, ale to także czynił sporadycznie. Rozmyślając zasnęłam na kanapie. Ze snu obudziły mnie podniesione głosy dochodzące z piętra. Wyraźnie było słychać glos mojego brata i jakiejś dziewczyny. 

-------
Oddaję w Wasze ręce pierwszy rozdział.
Zachęcam do komentowania :) 
Obiecuję, że kolejne będą bardziej dynamiczne :) 
Kolejny rozdział pojawi się w piątek (21.11).  
Pozdrawiam 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz