piątek, 20 marca 2015

Rozdział 32

"Tylko z Tobą na wieczność, tylko z Tobą kochanie 
Choć wieczność to mało, my chcemy żyć dalej!

My chcemy żyć dalej, my chcemy żyć dłużej, 
tylko razem możemy pokonywać burze 
Chcę być przy Tobie, powiedzieć jak kocham, 
Żebyś miała pewność, że nikomu Cię nie oddam!" 

- No to się teraz wam zacznie jazda- podsumował Bartek. 
- Stary, nawet mi nie mów... To będzie stąpanie po kruchym lodzie. 
- Dacie radę, jak coś to ja wam pomogę. 
- Dzięki.
Usiedliśmy w salonie ze szklanką soku w ręku. Przytuliłam się do Bartka, a on mnie objął swoim ramieniem. 
- Michał, co ty na to, aby tu na dół ściągnąć jedno łóżeczko? 
- A po co? 
- No jak coś robisz w kuchni, to żeby dziewczynki były obok. 
-Myśle, że nie trzeba, bo drzwi zawsze bedą uchylone w ich pokoju. 
- Yhym. 
I jak na zawołanie, któraś postanowiła dać o sobie znać. Mój brat zerwał się z miejsca i ruszył biegiem do pokoju. 
- Nie zabij się na tych schodach!- krzyknęłam za nim. Na co on prawie orła by wyrżnął. Wraz z Bartkem zaczęliśmy się z niego śmiać.
- Ty się nie śmiej, bo sam pewnie, też tak będziesz reagować- wytknęłam swojemu chłopakowi.
- A nie prawda. Zdobędę teraz doświadczenie, i tak nie będzie.- wystawił mi język, a w jego oczach gościła radość. 
- Zakład?- zapytałam się pewna swego.
- Dobra. 
Podaliśmy sobie ręce na znak umowy. Teraz przyszło poczekać na naszego pierwszego brzdąca. 
- Idziemy się gdześ przejść? - zapytał mnie chłopak.
- Teraz? Nie za późno?- szukałam argumentów, by jednak tego nie robić, bo szczerze to nie chciało mi się tego robić.
- No teraz, na chwilę. 
- Ale mi się nie chce....
- Oj tam, oj tam. Chodź, prosze.- i zrobił maślane oczka, po których nie sposób mu odmówić. 
- No dobra. 
Wstaliśmy z miejsca i poszliśmy ubrać buty. 
- Michał, my wychodzimy!- krzyknęłam
- Ok.
Zamknęłam drzwi, podałam dłoń swojemu chłopakowi i czekaliśmy na windę. Gdy do niej wsiedliśmy, coś się zmieniło. Powietrze, które unosiło się, stało się bardziej elektryczne. Spojrzałam na Bartka, i on także to czuł. Przycisnął mnie swoim ciałem do ściany, położył swoje dłonie po bokach mojej głowy i zaczęliśmy się całować. Bardzo namiętnie całować. Włożyłam jedną rękę w jego włosy, i delikatnie za nie pociągnęłam. Z ust Bartka wyrwał się pomruk aprobaty. 
Kiedy dotarliśmy na parter, dokończyliśmy w bardzo delikatny sposób nasz wcześniejszy wybuch emocji. Wychodząc z klatki normowaliśmy swoje oddechy. Spojrzałam na niego i w jego oczach widziałam nie znane mi do tąd błyski szczęścia. 
Trzymając się za dłonie szliśmy w kierunku rynku. 
- O czym myślisz? - zagadał mnie. 
- O tym wszystkim, co się w tak krótkim czasie wydarzyło. I o tym jak bardzo Cię kocham. 
- Też cię kocham. - na znak, że tak jest musnął moje usta. 
Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. 
Spojrzałam w niebo, widniało na nim tysiące gwiazd, i księżyc świecił w pełni. Było bajecznie i bardzo romantycznie. 
Usiedliśmy przy fontannie, która była podświetlana i dawała mega romantyczny nastrój. 
- Zaraz wrócę.- powiedział Bartek i poszedł w kierunku kwiaciarki.
Zaczęłam się zastanawiać, co on wymyślił. Po chwili wracał z bukietem róż w swoich dłoniach. 
- Proszę, to dla Ciebie. - wręczył mi je. 
- Dziękuje, są piękne, ale wiesz, że nie trzeba było.- spojrzałam na niego. On się łobuzersko uśmiechał. Wstałam i złożyłam w podziękowaniu na jego ustach pocałunek. Chłopak oddał go z równą mi pasją, ten czuły gest. 
Usiedliśmy z powrotem na brzegu fontanny. Oparłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie w pasie. 
- Myślałaś, kiedyś o małżeństwie?- cholera, co mu strzeliło do głowy? 
- No jak byłam dzieckiem, to wyobrażałam sobie przed snem ten wielki dzień, ale nic poza tym. 
-No a o dzieciach myślałaś? 
- Czasem, ale mam czas na takie decyzje, nie sądzisz? 
- Masz racje. To ja po prostu się chyba starzeję.... - wymamrotał. 
-Nie starzejesz się, tylko dorastasz do pewnych decyzji. Nie dla wszystkich pewne sparawy są oczywiste. Zreszta wy faceci macie w obowiązku utrzymać rodzinę, dlatego wam nigdy się nie spieszy. 
-Coś w tym jest. Dobra teraz.
-Co teraz?- spojrzałam na niego i nie wiedziałam o co mu chodzi. 
On najzwyczajniej w świecie wstał, i wyciągnął z kieszeni małe pudełko, i uklęknął przede mną.
- Marcelino Winarska, czy uczynisz mi ten zaszczyt, i zostaniesz moją żoną?- patrzyłam na niego w szoku i niedowierzaniu. Swoje otwarte usta szybko zasłoniłam dłońmi. Żadne słowa nie chciały przejść mi przez gardło, dlatego pokiwałam głową na znak zgody. On zabrał w swoje dłonie moją prawą rękę i założył na serdecznym palcu piękny pierścionek. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Chłopak wstał z klęczek i chwycił mnie mocno w swoje ramiona. 
- Dlaczego płaczesz?- zapytał, gdy odsunął się ode mnie i to zauważył. Kciukami ścierał moje łzy.
- To ze szczęścia. Bardzo mnie tym zaskoczyłeś. 
- Wiem. 
- Ale ze ślubem nie musimy się tak spieszyć- popatrzyłam na niego z wielkim szczęściem wypisanym na twarzy.
- Na to mamy czas. Choć chciałbym spędzić z Tobą wieczność i dzień dłużej. 
- Ja też. Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też kocham. Całym sercem.- gdy wyznawaliśmy sobie miłość patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W jego widziałam pewność, co do uczucia i radość, a przede wszystkim ulgę, jakby jakiś ciężar spadł mu z barek. 
Siedzielismy tak wtuleni w siebie, kiedy jakieś nawiedzone fanki podeszły i nalegały na zdjęcia i autografy. Skrzywiłam się na to, ale wiem, że tego nigdy nie zmienię. Kolejka jak zwykle się zaczęła, i po 30 minutach dopiero się skończyła. Chyba cały Kraków się zszedł. 
Ok 24:00 Bartek odprowadził mnie do domu. I sam wrócił do siebie. 
Po cichu weszłam do mieszkania. Otwierając drzwi spojrzałam na pierścionek na moim palcu. Uśmiechnęłam się na to. Pasował idealnie. W świetle mogłam mu się dokładniej przyjrzeć. 
- Młoda! Przynieś mleko!- na wstępie zaatakowała mnie rzeczywistość. 
- Już! 
Ściągnęłam buty i poszłam po butelki w których było przygotowane mleko. Wylałam kilka kropel na nadgarstek sprawdzając, czy temperatura jest odpowiednia. Zaniosłam je do pokoju. Michał próbował uspokoić obie dziewczynki, ale kompletnie mu to nie wychodziło. Zabrałam Nadię od niego i włożyłam jej butelkę do buzi. Od razu się nią zajęła i przestała płakać. 
- Bartek mi się oświadczył.- stwierdziłam z radością w głosie. 
- Co? Bez mojej zgody? Nie, ja z nim muszę pogadać!- wydawał się tym faktem na prawdę wkurzony. 
- Ale o co ci chodzi? 
- O to co on zrobił. 
- Ale nic złego nie zrobił. 
- Jak to nie?! Nie zapytał mnie o zgodę! A tak się nie robi! 
- Weź się uspokój, bo dzieci wystraszysz. 
- Dobra, dobra! Żartowałem. O wszystkim wiedziałem wcześniej.- ot tak po prostu stwierdził. 
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? 
- Bo o takich rzeczach się nie mówi. A poza tym to miała być niespodzianka. 
- I była! 
Nakarmione dziewczynki usnęły nam na rękach. Włożyliśmy je z powrotem do łużeczek. 
- Idę spać. 
- Ja też. Jak coś to mnie budź.
- Jasne.
Rozeszliśmy się każdy w swoim kierunku, Michał poszedł do swojej sypialni, a ja poszłam do łazienki się wykompać. Przy każdej możliwej czynności spoglądałam na pierścionek. 
Czysta i pachnąca położyłam się spać. 

------
Tak, to jest przed ostatni rozdział... 
Wiem, że się nie spodziewaliście tego, że Bartek oświadczy się Marceli :D ja też nie do wczoraj do 1 w nocy :p 
Mam nadzieję, że takim pozytywnym akcentem to opowiadanie można zakończyć :) 
Komentujcie i ten rozdział i całe opowiadanie! Piszcie, co w nim dobrego i co na przyszłość poprawić ;) 
Zapraszam na mój fb: 
https://www.facebook.com/marcyska02,bo tutaj pojawią się najwcześniej szczegóły dotyczące nowego opowiadania :)
Na epilog zapraszam we wtorek wieczór 24.03. 

Marcyśka 


5 komentarzy:

  1. Ale jak to ostatni rozdział :O Nie! Nie zgadzam się :P
    Fajnie to Bartek wykombinował ;) po prostu się tego nie spodziewałam ;D
    Hahah Michał nie powinien być piosenkarzem lecz aktorem ;P xD aż dałam się wkręcić że o niczym nie miał pojęcia.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Już ostatni? Nie........
    Masz rację, w ogóle nie spodziewałam się tego, że Bartek się oświadczy Marceli, i ja tak czytam, czytam, a tu takie "łoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooł!!!" xD
    Pozdrawiam i czekam na ostatni (niestety...) ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to już przedostatni był. Jak to wszystko szybko zleciało. Aż smutno mi się robi. :'(
    W ogóle nie spodziewałam się, że Bartuś oświadczy się Marceli. A tu takie Bum. Jestem mile zaskoczona i czekam na kolejny. Niestety, ostatni.
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie, nie! Nie zgadzam się! Dlaczego przedostatni? :( Jejku, szkoda, naprawdę, Ale mam nadzieję, że stworzysz jakieś kolejne, super opowiadanie <3 Informuj mnie o kolejnych jeżeli się pojawią :* Nie spodziewałam się oświadczyn, ale cieszy mnie, że są razem <3

    Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział. Co prawda, nie o siatkówce, zaczynam swoją przygodę z nieco fantastycznym opowiadaniem, jednak siatkarskie na pewno też się pojawi.
    http://najlepszyblad.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zgadzam się na epilog! :o To za wcześnie! :( To dopiero 32 rozdział xD
    Opowiadanie super :) Bartek i te jego zaręczyny piękne i pierścionek też *..* Sama bym taki chciała ;)
    Czekam na kolejny i życzę weny :) (niestety, już ostatni raz, chyba że będzie nowe opowiadanie :3 ) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń