"By czuć zapach Twego ciała skryte me marzenie, rosnące z każdym dniem, kwitnące jak płatki róży, dosięga serca mego nocą w czasie burzy.... Bez Ciebie nie! Tylko z tobą! Za tym tęsknie..."
Grill grillem, a goście gośćmi. Nie uwierzycie kogo mój brat zaprosił, albo już się domyślacie. W związku z tym, że wydali płytę, a ta miała być sprzedana w nakładzie płyty platynowej, mój brat urządził grilla. Zaprosił Pawła- szefa wytworni płytowej wraz z żoną i 3 letnim synem Dominikiem. Do tego Wiola, Bartek... Pół biedy jeśli sam, ale ten osobnik miał czelność pojawić się z jakąś dziewczyną, która mogła być z nim. Każde jego słowo było kłamstwem. Był także Facu. Chyba jedyny poza Pawłem normalny człowiek, bo Aśka (żona Pawła) też była lekko szurnięta. A może to pieniądze tak ludzi zmieniają?
No nie ważne. Myślałam, że to bedzie normalne spotkanie, ale tak nie było.
Goście wygodnie rozsiedli się na tarasie. Ja robiłam za kelnera na pełnym etacie. Mimo mojego stanu musiałam wypełniać obowiązki pani domu czyli biegać ze wszystkim góra- dół, góra- dół. W końcu nie miałam sił, więc postanowiłam zostać na dole. Leżałam i odpoczywałam, gdy zszedł do mnie Bartek.
- Możemy porozmawiać?- spytał z nadzieja w głosie.
- Nie mamy o czym. Idź do swojej dziewczyny, bo na pewno tęskni już za tobą.
- To nie moja dziewczyna, tylko koleżanka....- zupełnie nie wiedziałam po co on mi to mówi. Przecież mnie to nie interesowało... To znaczy serce chciało, ale rozum nie pozwalał.
- Super. To coś zmienia? Z resztą nie ważne....
- Chciałbym żebyś mi kiedyś wybaczyła...
- A ja chce mieć zrową rękę i nogę... Ale raczej tego mieć nie będę.
- Prosze przestań tak mówić! Wszystko bedzie dobrze ! Jak chcesz, to moge Ci pomóc...
- Ty już wystarczajaco mi pomogłeś.... Rozwaliłeś mi serce... Jedyna twoja zasługa!
- To nie tak, przecież wiesz?!! Boje sie, że cię zranię!
- A wiesz czego ja się najbardziej na świecie boję?
- Czego?
- Nie Ciebie, a węży i pająków! - krzyknęłam a po moim policzku popłynęły łzy! Znów przez niego płacze, a mimo to nadal wierze, że bedzie dobrze.
- Co ty gadasz! Jak możesz kogoś kochać nie znając go?- spytał... Serio? A zakochanie od pierwszego wejrzenia? Istnieje coś takiego, czy to tylko bajki?
- Idź już na goórę... Ta rozmowa nie ma sensu....
Wstał z łóżka i wykonał moje polecenie. Siedziałam i płakałam. Nienawidzę go i zarazem go kocham! Jeśli myśleliście, że tak się nie da, to jak widać byliście w błędzie. Kilka dni miałam takich, gdzie myśli o nim było mało, ale teraz czekają mnie takie, gdzie mój mózg to bedzie on. Największy i najukochańszy dupek na świecie!
- Dlaczego płaczesz? - z rozmyślań wyrwał mnie Facu, który nie wiadomo po co przyplątał się na dół.
- Bo mam swoje powody. - powiedziałam do niego oschle.
- Ok. Gdzie znajdę piwo?
- W lodówce a jak nie ma tam, to szafka obok lodówki.
- Dzięki.
Zabrał to co miał zabrać, i już go nie było.
Włączyłam sobie telewizje, leciał akurat mecz z ligi światowej, tej na której zdobyliśmy złoto. Dokładnie mecz Polska -USA, emocje wróciły mimo tego, że wynik był znany od kilku lat. Siatkówka moje lekarstwo na wszystko. Obiecuje sobie, że jak tylko ściągną mi gips i będę mogła grać, to wywalczę sobie miejsce w szkolnej drużynie. Aby zyskać na czasie ide do technikum. Nie oddam pasji tak po prostu. Nawet jeśli ma sie to wiązać z rożnymi wyrzeczeniami, jestem gotowa ponieść to ryzyko.
"I znów historia rodzi sie na naszych oczach...!!" Miałam ochotę skakać z radości, wyjść i krzyczeć wygraliśmy ligę światowa! Ale szybko wróciła myśl, to już było...
Na zegarku było po 21, kiedy Paweł z żona i synem zbierali się do wyjścia. Pożegnałan ich. Bartek i jego koleżanka oraz Facu wymyślili, że idą dalej imprezować. Michał musiał zostać z Wiola w domu, ponieważ nie za dobrze sie czuła.
- Pomożesz mi posprzątać taras? - spytał Michał.
- No, ale ja nic nie znoszę na dół.
- Ok.
Poszłam na taras. Na niebie widać było pierwsze gwiazdy, oraz księżyc w pełni. Usiadłam na chwile i obserwowałam spokoje niebo. Gdyby tak spadła jedna gwiazdka, gdybym mogła mieć spełnione jedno życzenie serca. To życzenie sprawia ból, jego adresat jest dupkiem. Albo to ja źle ulokowałam uczucia. Nie ważne, jedno spełnione życzenie, nic więcej.
Odwróciłam głowę od nieba i zaczęłam sprzątać talerze, zbierać sztućce, szklanki. Wszystko to podawałam Michałowi, który zanosił wszystko do kuchni. Kiedy wszystko było już sprzątnięte, po raz drugi spojrzałam na ciemne niebo. Ujrzałam spadająca gwiazdę, a serce złożyło życzenie, niech to co tyczy Bartka, a więc wszystko, niech bedzie dobrze.
-------
Ah te marzenia! Wierzycie, że spadające gwiazdy je spełniają?
Fajnie by było, gdyby nauka wchodziła do głowy tak szybko jak teksty piosenek, nazwiska sportowców... :)
Oczywiście komentujcie! Teraz mogą to robić osoby nie zalogowane ;)
A tak poza tym to #goPoland! (MŚ w szczypiorniaku się zaczęły :))
Z powodu, tego że mam za 2 tyg sesję, a za mało nadrobionych rozdziałów, następny pojawi się dopiero w sobotę 21.01 ;) mam nadzieję, że wytrzymacie tydzień ;)
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa tam wierzę, że gwiazdy spełniają życzenia, ale mi się nigdy to nie zdarzyło.
Co do wchodzącej nauki, to się z Tobą zgadzam ;) Wtedy wszystko było by łatwiejsze!
Spoko, poczekam do soboty ;) Będę czekać.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :
http://i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com/
Świetny! ;*
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie widziałam spadającej gwiazdy, ale wierzę. :D
Mam nadzieję, że to życzenie się spełni.
Pozdrawiam! ;*
Cudeńko *.*
OdpowiedzUsuńJeśli się ma marzenia, to trzeba o nie walczyć...wiara w gwiazdy wówczas nie jest potrzebna xD
Co do Bartka to zachowuje się gorzej niż dziecko...boi się że Ją zrani? a co nie zrobił tego... śmieszny jest po prostu...
Kwestia Facu i Marceli mnie intryguje ^^
Pozdrawiam...no i cóż... do soboty ;*