"nie ma cię przy mnie, jesteś daleko, strasznie tęsknie nie pytaj dlaczego... "
Dziś nastał dzień wyjazdu. Wstałam z wielką energią i chęcią do życia. Od zawsze lubiłam podróżować. Moi rodzice od kąd skończyłam 14 lat wysyłali mnie za granice na wakacje. Zwiedziłam wiele pięknych miejsc.
Wstałam i poszłam zrobić sobie kromki z drzemem, oczywiście z truskawkowym. Gdy jadłam posiłek, zszedł Michał na dół.
- Siemanko! Cieszysz się, że już dziś jedziemy? - spytał. Jemu też od rana dopisywał humor.
- Hej. Jasne że tak. A o której jedziemy?
- Myśle, że ok 12 wyjedziemy . Jak dojedziemy, to na kolacje możemy sobie zrobic ognisko.
- A skąd wiesz, że tam bedzie miejsce na ognisko?
- Bo w zeszłym roku tam byliśmy z Wiolą.
- Ok.
Zrobił sobie kawę, i usiadł przy stole.
- Spakuj swoje rzeczy.
- Ok.
Na zrobienie tego miałam 2 h. Nie jest źle. Poszłam się ubrać w białą bokserkę i seledynowe szorty. Za oknem mocno świeciło słońce. Zeszłam na dół i do torby wrzucałam rzeczy które kupiłam wczoraj z Michałem. Trochę tego było, ale która dziewczyna nie lubi mieć dużo ubrań?
Następnie wpadły kosmetyki, ręczniki, buty. Oczywiście moje ulubione białe trampki. Ładowarki do telefonu, laptopa, odtwarzacza. Chyba już wszystko spakowałam.
Dostałam SMS od Michała: spakuj jedzenie. No to poszłam do lodówki i wrzuciłam wszystko to co wpadło mi do rąk.
Było przed 12, gdy mogłam spokojnie sobie siąść. Włączyłam sobie telewizor. Oglądałam wszystko i nic. W końcu przyszedł Michał z Wiolą.
- Młoda idziemy. Łap kluczyki od samochodu, ja zniosę torby do auta, pozakręcam wodę, okna zamknę ..
- Jasne. Idziemy? - spytałam Wiolę, która stała w drzwiach i chyba czekała na zbawienie.
- Tak, tak.
Zeszliśmy na dół w milczeniu. Trochę obawiałam się wspólnych wakacji z tą dziewczyną, ale postanowiłam dać jej szanse i ją poznać.
Wygodnie rozłorzylam się na tylnich siedzeniach. Miedzy mną a Wiolą panowała niezręczna cisza, której nie chciałam przerywać. Po kilku minutach pojawił się Michał. Pojechaliśmy po Bartka.
Chłopak stał przed blokiem i czekał na nas. Zapakował swoją torbę do bagażnika i ruszyliśmy w drogę.
Po 3 godzinach byliśmy już w Warszawie, dlatego postanowiliśmy zatrzymać się w McDonalds.
- Młoda co chcesz do jedzenia?
- Jakiś zestaw. Byle duży, bo strasznie jestem głodna
- Ok. A ty Wiolu?
- Obojętne mi to.
Bartek stał już w kolejce. Michał odszedł od nas.
- Możemy przerwać to milczenie? - spytałam Wiolę.
- Jasne, chociaż to ty od początku naszej znajomości mnie unikasz.
- Bo od poczatku nie zrobiłaś na mnie dobrego wrażenia. Szanuje to żecjesteś z moim bratem, ale nie rozumiem tego twojego gadania, że niby Ci wszyscy bedą zazdrości.
- Nie rozumiesz, bo za krótko żyjesz. O popatrz- pokazała na chłopaków i jakiś dziewczyny obok, które chyba prosiły o zdjęcie. Jak widać bardzo skutecznie.
- A nie boisz się o to, że one ci go zabiorą? - spytałam.
- Nie, bo jestem z nim w ciąży, a to jest swego rodzaju zabezpieczenie.
- Faje podejście, nie ma co! Wiesz, zawsze chciałam aby mój brat był i kochał bezinteresownie, ale widać, że tak się nie da. Powiem ci co myśle, nawet małżeństwo nie jest żadnym zabezpieczeniem. Jedynym jest szczera miłość, ale to tyczy się ludzi, dla których pozycja społeczna jest bez znaczenia.
- I właśnie dla tego kocham twojego brata. - powiedziała to i sztucznie sie uśmiechnęła. A mnie kurwica trafiała.
- Też Cię kocham słońce. - powiedział jakgdyby nigdy nic Michał.
Popatrzyłam się na Bartka, który idealnie oddał to co myślałam. Włożył dwa palce do ust w geście wymiotowania. I teatralnie przewrócił oczyma. Chyba miał podobne zdanie co ja.
- Jedzmy, bo wystygnie zimne jedzenie.- stwierdził Bartek.
- Zabrałam swój zestaw. Jedzenie faktycznie do ciepłych nie należało. Było całkiem zjadliwe. Posiłek zjedliśmy w milczeniu.
- Idę do toalety. - stwierdziłam i opuściłam towarzystwo. Załatwiłam potrzebę. Choć tak na prawdę chciałam przez chwile pobyć sama. Kompletnie nie rozumiałam miłości Michała i Wioli. Była sztuczna jak ta dziewczyna. Po 15 minutach wróciłam do towarzystwa.
- Ej wiecie co zrobiłem?- spytał Bartek, uśmiechał się pełną gembą, a oczy tak uroczo mu się świeciły.
- No co? Pochwał się geniuszu. - powiedział Michał.
- Posprzątałem gruntownie dom! - powiedział dumny z siebie.
- No to faktycznie nie lada wyczyn! - podsumował go mój brat.- Chyba miałeś jakiegoś kaca moralnego.
- Ej, nie wszyscy muszą wiedzieć, że dalej kocham moją byłą.
- Właśnie się do tego przyznałeś geniuszu.- oświeciłam go.
- Kurde... Ale nie ważne.
- Ważne, ważne.- wystawiłam mu język.- pamiętaj, że wszystko co powiesz może być użyte przeciwko Tobie.- powiedziałam do niego.
- Chyba mi tego kochanie nie zrobisz- tak, zrobił maślane oczka, a mi serce zaczęło szybciej bić. Był taki uroczy i kochany...
- Dobra, koniec tego dobrego. Zbieramy się i jedziemy dalej. - podsumował Michał.
Tak też zrobiliśmy. Przez większość drogi chłopaki dyskutowali o swoich sprawach, a ja z Wiolą nie zamieniłam żadnego słowa.
W końcu dotarliśmy na odludzie. Na prawdę na odludzie! Z głównej drogi zjechaliśmy w jakąś żwirowaną, która przez kilka kilometrów ciągnęła się otoczona lasem. W końcu gdy wyjechaliśmy z tej dziczy ukazał nam się domek położony obok ogromnego jeziora. Zachodzące słońce kąpało się w jeziorze. Mimo że brakowało tłumów, to było idealnie. Wysiadłam z auta i miałam ochotę wskoczyć do spokojnej tafli wody.
- Podoba sie? - spytał Michał.
- Jak na razie to tak. Śliczne miejsce. Mam nadzieje, że internet jest?
- Nie ma. Musisz to jakoś przeżyć. Albo pochowany cię na dnie jeziora.- Zażartował Bartek, a mi w całe nie było do śmiechu.
- Nawet sobie jaj nie róbcie!- powiedziałam do nich oburzona.
- Mówiłam Ci Miśu, że to rozpieszczona dziewucha? Nie wierzyłeś mi, to masz. - głos zabrał najmniej lubiany osobnik.
- Weź się zamknij!- krzyknęłam na nią.
- Młoda uspokój się! Bez żadnych kłótni. Jak macie się tak zachowywać, to lepiej żebyście się szerokim łukiem omijały! - powiedział trochę zdenerwowany Michał.
- Zapraszam do środka!- krzyknął Bartek, który udał sie w międzyczasie do drzwi.
- Pomożesz mi? - spytałam go.
- Jasne! - podbiegł i wziął mnie na ręce. - poczuj się jak panna młoda. Uroczyście przenoszę Cię słońce przez próg. - powiedział to z całkowitą powagą. A ja się z niego śmiałam. Był kochany.
- Dziękuje Ci mój mężu.
- Ależ proszę Cię moja kochana żono.
- Nie słodzcie sobie już, tylko Bartek weź resztę torb.- jak zwykle poważny Michał.
Chłopak posłusznie poszedł spełnić prośbę mojego brata.
- To gdzie mam pokój? - spytałam Michała.
- Skoro ty i Bartek już jesteście małżeństwem, to macie jeden wspólny.
- Co?!
- No sorry, ale gdy rezerwowałem ten domek, to nie brałem pod uwagę tego, że ty też tu będziesz.
- Fajnie. To który to?
- Pierwszy po prawej na górze.
Poszłam tam, bo miałam już dość tego wszystkiego. Cały czas czułam się jak piąte koło u wozu.
Położyłam się na łożku i zaczęłam płakać do poduszki. Gdyby żyli rodzice, tego wszystkiego by nie było. Nie byłoby ani Michała, ani Wioli. Byłabym prawie jak jedynak. I cały czas wierzyłabym w to, że Michał nas znać nie chce.
Do pokoju ktoś wszedł.
- Marcyś...- leżałam plecami do drzwi, ale na sam głos Bartka moje serce chciało uciec do jego. Pytanie, czy kiedykolwiek jego zechce biec do mojego...
- Co Ci ten debil zaś powiedział?- spytał zatroskany chłopak. Ja uparcie milczałam, tylko łzy płynęły mi po policzkach.
- Jak nie chcesz, to nie mów. Tylko jak następnym razem będziesz sie obrażać na cały świat to weź pod uwagę fakt, że dla Michała to wszystko to także nowa sytuacja. Mi też nie uśmiecha się wspólny pokój z Tobą, ale potraktujmy to jako zabawę. Jak bardzo chcesz, to moge spać na ziemi... - przerwałam jego monolog.
- To nie o to chodzi... - powiedziałam i jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Wciąż leżałam obrócona do niego plecami.
- Cii. To powiedz o co chodzi. Tak bedzie prościej...
- Po prostu tęsknie za rodzicami.... - odparłam, a po moich policzkach popłynęła kolejna fala łez.
- Ja codziennie tęsknie za moją byłą dziewczyną. I to jak zachowuje sie Michał z Wiolą, te ich czułości w całe mi nie pomagają się pozbierać. Mam serce połamane na tysiące drobnych kawałków...- głos mu sie zaczął łamać- kocham ją! A jej nie ma, po prostu nie ma....
I tak siedzieliśmy obydwoje pogrążeni w smutkach. Chyba Bartek rozumiał to jak się czułam, ja na pewno w jakimś stopniu rozumiałam jego.
Po pewnym czasie do pokoju wpadł mój brat.
- Ej, chodźcie na dół. Ognisko będziemy robic. - powiedział to i od razu wyszedł.
Po woli zaczęłam podnosić się z łóżka. Bartek wstał trochę szybciej ode mnie i pomógł mi sie podnieść.
- Wskakuj na barana.
- Kręgosłup Ci pęknie. Mam jedną sprawną nogę, dam radę zejść.
- Dupa Maryna.- i porwał mnie na ręce. Moja głowa wyładowała pomiędzy jego ramieniem a szyją, przez co mogłam rozkoszować się jego nieziemskim zapachem. Od tego gdy mnie postawił na ziemi zakręciło mi się w głowie.
Na zewnątrz paliło się dość sporych rozmiarów ognisko. Panowała bezchmurna, bardzo gwiezdzista noc. Miejsce na ognisko znajdowało sie koło jeziora. Obok był stolik i ławki. Na stoliku leżały pocięte już kiełbaski, chleb, herbata, i ketchup.
Usiadłam na jednej z ławeczek na wprost ogniska.
- Masz.- podał mi Michał widełki z nabitą kiełbasą.
Wsuchiwałam się w nocny koncert świerszczy. Płomienie ogniska odbijały się w spokojnej tafli jeziora.
Chłopaki pili piwo. Sama z chęcią bym się napiła, ale niestety branie tabletek przeciwbólowych mi to uniemożliwiło.
Kiedy zjadłam swoją kiełbaskę, poczułam sie zmęczona. Opuściłam towarzystwo i poszłam się wykąpać. A następnie udałam się spać.
--------
14 dla Was ;)
Tak późno, bo... Godzinę temu wstałam ;)
Wiem, że w tym rozdziale za dużo sie nie dzieje, no ale po prostu taki musi być ;) Liczę na wasze komentarze! I dziękuje wszystkim tym, którzy zostawiają po sobie ślad w postaci komenarza! Jesteście mega!! :*
Kolejny pojawi się 6.01 ;)
Buziaki!
Świetny! ;*
OdpowiedzUsuńTa Wiola mnie denerwuje. Widać, że jest z Michałem ze względu na pieniądze. Mam nadzieję, że on otworzy wreszcie oczy.
Może na tych wczasach Bartuś i Marcela coś do siebie poczują ^^
Pozdrawiam! ;*
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAle ta Wiolka mnie wkurza.... Niech Michał z nią zerwie.
Hmmm... Czy może Bartuś z Marceliną coś do siebie, coś z sobą? :-) Nie pogniewałabym się ;)
Pozdrawiam :*
Rozdział wypełniony w wiele emocji...czytając rozmowę Bartka i Marceli wpierw się uśmiechnęłam, a potem ogarnął mnie taki smutek...szkoda mi Go, mam nadzieję, że z poczuje coś do Marcyśki, bo Ona jest pewna uczuć co do Niego.
OdpowiedzUsuńTak Wiolka mnie denerwuje,...kurde niby mówi, że uczucie jest najważniejsze, ale Ona leci na sławę Miśka...
Pozdrawiam ;*