"A jednak robisz wszystko żeby być najdłużej przy nim,
Odłożyć pożegnanie z nadzieją, że zostanie..."
Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, ponieważ myślałam cały czas o tym co się kilka godzin temu wydarzyło. Spełniło się moje marzenie! Bartek ma chyba magistra z całowania, bo jak to robi, to tak jakbym odlatywała w inny wymiar. No i w końcu do niego dotarło, to co ja wiedziałam od dawna. Leżałam, i przewracałam się z boku na bok, aż w końcu zasnęłam. Nie było dane mi dlugo pospać, bo po 6 wstał Michał i cały czas plątał się po kuchni. W końcu, i ja też wstałam i pomogłam mu się spakować. Twierdził, że jest spóźniony, a Bartka jeszcze nie było. Tak, tym razem to Bartek robił za kierowcę.
- Dzięki młoda! - podnosił torbę z podłogi, kiedy zadzwonił domofon- o to Bartek, ja lecę. Pa.- chciał mnie pocałować w czoło, ale mu to nie wyszło, ponieważ uciekłam otworzyć drzwi Bartkowi.
- A nam dasz się pożegnać?- spytałam go i zrobiłam bliżej nie określoną minę.
- Yyyy.... jasne! Wybacz, zapomniałem o was. - patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Nic się nie stało, ale następnym razem pamiętaj!- powiedziałam do niego i pogrozilam mu palcem.
- Dobra, dobra! To ten, ja jeszcze do Wioli skoczę się pożegnać.
- Ok.
Stałam pod drzwiami i czekałam na przyjście mojego boga. Po kilku minutach usłyszałam kroki na klatce. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w brzuchu poczułam motylki. Jeju, całe dwa dni bez niego... Jak ja to wytrzymam?
Zapukał po cichu do drzwi . Doczekałam chwile, (żeby nie wyszło, że jak wariat czekam na niego) i otworzyłam drzwi. Stał ubany w niebieską bluzę, i szare spodnie dresowe, na nogach miał trampki. Przez to, że miał niebieską bluzę, jego oczy wydawały się być jeszcze bardziej niebieskie. I do tego te iskierki w nich. Gdybym mogła, to zrobiłabym mu zdjecie...
- Hej.- to on przeją inicjatywę mówienia, ja najchętniej mogłabym tak stać i patrzeć się na niego.
- Hej.- opowiedziałam po chwili.- Wejdź do środka.
Pewnym krokiem wszedł do mieszkania. Przeszedł obok mnie, a ja poczułam jego zapach perfum. Idealny zapach! I znów zamiast mózgu miałam jakąś papkę.
Zamknęłam drzwi. Chłopak obrócił się w moją stronę. Wyciągnął swoją rękę i pociągnął mnie w swoim kierunku. Nie musiał mnie namawiać, sama wspielam się na palce, i podniosłam swoją głowę najwyżej jak potrafiłam, on natomiast pochylił się. Złączyliśmy nasze usta w namiętnym, lecz delikatnym pocałunku. Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, lecz pozostaliśmy przytuleni.
- Szkoka, że musicie jechać...- powiedziałam.
- Taka praca. Ale to tylko 2 dni, 48 godzin. Wytrzymamy....
- Musimy! Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego!
- Obiecuje! Będę trzymał ręce przy sobie, ewentualnie przy Tobie.- powiedział to i puścił do mnie oczko. Uśmiechnęłam się do niego.
- No moi drodzy, czas pożegnania nastał.- przyszedł do nas Michał.
- Ale nie... - jakby moje protesty nagle, jakimś cudem miały coś zmienić.
- Na chleb trzeba zarobić! - powiedział stanowczo Michał. Ostatni buziak i idziemy!
- Chciałeś powiedzieć na pieluszki!- zaczął żartować z niego Bartek, za co oberwał w głowę.
Michał ubrał buty, założył kurtkę, i wychodząc z mieszkania powiedział:
- Macie 3 minuty! A jak nie, to ja coś wymyślę! - powiedział to i zamknął drzwi.
Kiedy Michał opuścił mieszkanie, z Bartkiem rzuciliśmy się na siebie jak wygłodniałe wilki. Pocałunek był raczej mało namiętny, powiedzialm bym, że to jeden z tych dzikich, którym chcesz wypełnić coś, co za kilka chwil bedzie brakowało.
- To tylko 2 dni! - powoedział patrząc mi w oczy.
- Wiem.... - spojrzałam w jego oczy i utonęłam w nich. On krzywo się uśmiechnął.
Po raz ostatni złożył delikatny pocałunek na moich ustach, wyplątał się z moich objęć. Nim zdążyłam zareagować on już zamykał za sobą drzwi.
Z ciężkim sercem wróciłam z powrotem do łóżka.
Chwilę myślałam o nas, lecz szybko przyszedł po mnie Morfeusz, stały kochanek niejednego z nas...
Po raz kolejny obudziły mnie hałasy dobiegające z kuchni. Tak bardzo chciałabym mieć swój pokój... A tu dupa. Nie ważne. Zakryłam się cała kołdrą. Nie miałam ochoty wstawać. Nie uśmiechała mi się perspektywa spędzenia całego dnia z Wiolą. Myślałam nad tym, co mogłabym zrobić w ciągu tego dnia. I nagle mnie olśniło, że przecież mogę dzień spędzić poza domem na na przykład zwiedzaniu Krakowa. Dobrym pomysłem także są zakupy. No to plan już jakiś mam. Teraz czas go zrealizować....
Nim podniosłam się z łóżka sięgnęłam po telefon. Widniała na wyświetlaczu informacja o nieprzeczytanej wiadomości od Bartka. Szybko ją otworzyłam. "Jak wstaniesz, to daj znać ;) tęsknię ;( ". Szybko mu odpisałam " Właśnie wstałam. Myśle nad tym co mogę robić, bo nie wytrzymam z Wiolą ;( myślisz że nie zgubię się sama w Krakowie? Też za Tobą tęsknię" . Wstałam z łóżka, poszłam po ubrania. Dziś dzień był chłodny, dlatego postawiłam na szare spodnie dresowe, białą bokserkę i granatową bluzę. Wiem, że genialny strój. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, i zrobiłam sobie lekki makijaż.
Zeszłam na dół. Starałam się nie zwracać uwagi na Wiolę. Było to mega trudne, ponoeważ postanowiła sobie urządzić "you can dance" i "must be the music" w jednym, to znaczy śpiewała i tańczyła na raz, ale jak dla mnie to ani nie posiada ładnego wokalu, ba nieczysto śpiewa, a tańczyła jakby miała jakąś wadę ruchową. Przez chwile stałam i śmiałam się z niej. Totalna porażka.... Co ten Michał w niej widzi... Z resztą nie ważne.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam wszystkie najpotrzebniejsze produkty do zrobienia jajecznicy. Tak: 3 jajka, masło, sól, ketchup (jestem wyznania, że jajecznica tylko z ketchupem), włączyłam wodę na herbatę, posmarowałam kanapki masłem i zabrałam się za robienie jajecznicy. Po kilku minutach moje śniadanie było gotowe. Usiadłam przy stole. Wiola na szczescie zdążyła sobie już pójść. Zjadłam śniadanie. Naczynia od razu umyłam po sobie. Następnie pościeliłam swoje łóżko. Wzięłam do ręki telefon, tak, znów była wiadomość od Bartka:
"Myśle, że jak się zgubisz to go lepiej poznasz ;) rynek już widziałaś, na hucie nie ma nic, bo mnie nie ma ;p możesz odwiedzić kilka muzeów, nakarmić gołębie wszędzie, gdzie zapragniesz, iść na zakupy, albo bez celu jeździć autobusami po mieście ;) "
"Myśle że ta ostatnia propozycja jest bardzo ciekawa ;p rozważę ją;) a tak na poważnie to odwiedzę kilka kin w tym mieście ;) jadę do borku na Wkręceni 2 :p"
"Świetna opcja ;) ".
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Przewiesiłam ją przez ramię. Zabrałam klucze i wyszłam bez słowa z mieszkania. Na szczescie winda już była naprawiona, bo szczerze to nie wyobrażałam sobie schodzenia po tych wszystkich schodach... Wyszłam z budynku i poszłam na przystanek tramwajowy. Czekając patrzyłam w stronę, gdzie całkiem niedawno prawie straciłabym życie. Ludzie przechodzący tamtędy w ogóle nie zdawali sobie sprawy jak życie jest kruche, niby nic, a jednak wszystko. Odgoniłam złe wspomnienia, akurat podjechał mój tramwaj, wsiadłam do niego i pojechałam do Borku. Jadąc patrzyłam za okno i myslałam o kilku ostatnich dniach. Bardzo cieszyłam się z tego, że Bartek zmądrzał, ale wciąż nie dawała mi spokoju myśl, że to wszystko jest zbyt piękne. Bałam się, że to wszystko może za chwilę pęknąć jak bańka mydlana, a tego bardzo nie chcę. Nie chcę, żeby to co dobre kończyło się. Chcę wreszcie żyć! Bo mam dla kogo. Chce czuć szczęście, bo mam osobę, która mi je daje. Jeśli powiem, że jest cudowny po raz kolejny, to ja to mogę powtarzać bez przerwy, bo taka jest prawda. Jest wspaniały, kochany, zabawny, czuły, trochę romantyczny.
Po 30 minutach dotarłam na końcowy przystanek tramwaju, wysiadałam z niego i udałam się w kierunku kina. Kupiłam bilety, popcorn, colę i całą uwagę oddałam tej polskiej komedii. Film bardzo mi się podobał. Następnie odwiedziłam kino w bonarce i tam obejrzałam "if i stay". Kolejny świetny film. Pochodzłlam trochę po tym centrum handlowym. Kupiłam sobie kilka ubrań. Zjadłam obiad w KFC. Wiem, że się zdrowo odżywiam. Jak zwykle dużo czasu spędziłam w Empiku. Wybieranie odpowiedniej książki bywa często dość trudne, jeśli wiesz, że najchętniej kupiłoby się wszystkie.
Spojrzałam na telefon. Była godzina 16. Ehh, tak dużo jeszcze czasu do końca dnia. Napisałam SMS do Bartka
" Jak tam? Chyba pojeżdżę autobusami po Krakowie ;) myślisz, że 3 kino to dobry pomysł?". Wysłałam wiadomość i włożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Wyszłam z 2 nowymi książkami z salonu. Zmęczona usiadłam na ławce. Wyjęłam telefon z kieszeni. Widniała jedna wiadomość. Szybko ją otworzyłam
" Za chwilę zaczniemy próbę. O 20:30 zaczynamy imprezę. Jeśli czujesz taką potrzebę to jasne, że tak ;) tylko nie oglądnij wszystkich nowości :p" "Dlaczego mam tego nie robić ;p"
"Bo jak zechce Cię zabrać do kina a ty będziesz znać wszystkie filmy, to co bedziemy robić ^^ ;p"
"Ogladac film :p". Wariat! Mój kochany wariat! Mimo woli uśmiechnęłam się do siebie. Sprawdziłam dojazd do kolejnego kina. Wstałam z ławki i udałam się na przystanek autobusowy.
Film okazał się totalna klapą. Nie mój styl.. Trochę zmarnowany czas, ale na pewno mniej niż jakbym go miała spędzać z Wiolą w jednym domu. Była godzina 20, kiedy postanowiłam pójść na rynek. Wszystko było magiczne. Słońce tego dnia postanowiło pokazać się wieczorem, rozświetlając wszystkie uliczki. Spacerowałam wokół rynku, postanowiłam także przejść całe planty. Coś czuje, że jutro nie będę w stanie podnieść rąk, od tego wysiłku. Ale co tam, wszystko lepsze niż Wiola!
Do domu wróciłam po 23. Gdy weszłam do mieszkania uderzył mnie smród palących się papierosów. Z tarasu dochodziły śmiechy znajomych Wioli. Zastanawiałam się ile jeszcze czasu oni tutaj bedą przebywać.... Mimo to, jestem u siebie i mam prawo pójść się wykopać i iść spać. Tak też zrobiłam.
Kiedy leżałam w łożku napisałam do Bartaka
" Ja już idę spać. Tobie życzę kolorowych snów ;*"
Odłożyłam telefon na bok i poszłam spać.
-----
Dlaczego rozstania zawsze są takie trudne? Osobiście nie nanawidzę się żegnać :/ zdecydowanie bardziej wole powitania ;)
Bardzo wam polecam jajecznice z ketchupem :p takie moje dziwactwo :p
No i zachęcam wszystkich do komentowania! Pokażcie ile was tu jest!
Niezalogowani w bloggerze też mogą komentować!
Zachęcam Was też do lubienia mojej strony na fb: https://www.facebook.com/marcyska02
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek 17.02
No i chyba tyle :)
Marcyśka
Jestem, jestem ;* I znowu świetny rozdzialik ^^
OdpowiedzUsuńFajnie, że są razem tacy szczęśliwi. No praca...tiaa życie...
No na pewno nawet najgorszy film jest lepszy od spędzania go z Wiolką xD
Ja też nie lubię pożegnań...co ja mówię? ja ich nie znoszę. Są najgorszą rzeczą na świecie, tym bardziej, gdy dotyczą osoby, z którą jesteśmy mocno związani.
Pozdrawiam ;* i zapraszam do siebie na nowy 51 ^^
http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/
Świetny! :D
OdpowiedzUsuńTeż bym pewnie nie wytrzymała z Wiolą w jednym domu. Ja nie wiem, co Michał w niej widzi. Ona przecież taką plastikową laleczką jest.
Fajnie zaplanowała sobie dzień Miranda. Nie ma to jak odwiedzić trzy kina. :D
Zgadzam się z tobą. Zdecydowanie wolę powitania. :)
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle się cieszę, że Marcela i Bartek są razem szczęśliwi.
Nie ma co, ale miło spędziła czas w Krakowie :) Lepsze to niż siedzenie w domu z Wiolą.
Czekam na następny :** Pozdrawiam :*