sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 10

"Wolność i przyjaźń są lepsze niż samotność, cztery ściany chcą mieć na Ciebie wyłącznisć. Dlatego walcz, nie jesteś przecież sam, świat mówi: Dalej, chodź weź to co chce Ci dać!"  To twoja szansa, której nie możesz odrzucić, bo czasu nie zawrócisz i nie spotkasz już tych ludzi. Dlatego żyj, to dla Ciebie, możesz tylko zyskać!"

- Pomożesz mi zejść?- spytałam Bartka. On nic nie mówiąc wziął mnie na barana, i zbiegł po schodach. Na nogach postawił mnie dopiero przy windzie. Cały czas śmiałam sie z tego co chłopak zrobił. 
- Co jemy na kolacje? Pamiętaj, ze to nasza pierwsza wspólna- powiedział i w zabawny sposób poruszył brwiami. Cały czas śmiałam sie z niego. 
- Obojętne mi to. Od dawna nie mam na nic konkretnego ochoty. W ciąży nie 
jestem, to nie mam smaków.- stwierdziłam. 
Bartek teatralnie chwycił sie za serce i rzekł:
- Kobieto, jak tym tak możesz czynić?! Jedzenie to podstawa! Widać, że Michał rzywi cię sama pizza. 
- Kiedy ja kocham pizzę. 
- Bardziej niż mnie?- spytał i zrobił kolejna zabawna mnię. 
- Tego jeszcze nie wiem. 
Wysiedliśmy z windy, a chłopak znow porwał mnie na barana i zaniósł do samochodu. Ludzie sie patrzyli na nas jak na chorych psychicznie, ale my w ogóle na to nie zwracaliśmy uwagi. 
- Siadaj, pas zapinaj i jedziemy na zakupy! - powiedział Michał przy samochodzie. 
- Ok. 
I ruszyliśmy w drogę. Z radia popłynęła moja ulubiona kompozycja. 
- Ty słuchasz muzyki klasycznej? - spytałam zdziwiona. No bo serio, nie znałam nikogo, kto lubiał by słuchać wielkich kompozytorów. 
- Czasem mi sie zdarzy. To jest najlepsza melodia...
- Wiem! Beethoven-"Fur Elise", tez kocham ten utwór. 
- Naprawdę?!- spytał lekko zdziwiony. 
- No kiedyś grałam na fortepianie. Ale nie prędko wrócę do tego zajęcia....
- Nie smutaj. Teraz jedziemy na zakupy. Chwila relaksu, a potem zobaczysz jak powstaje najlepsze danie ever! 
- A co to będzie? 
- Jeszcze nie wiem.- i wybuchnęlismy śmiechem. 
Dojechaliśmy juz pod sklep. 
- Ja zostanę w aucie.- wolałam zostać i poczekać na chłopaka, ponieważ jeszcze nie przyzwyczaiłam sie do nowego sposobu poruszania sie. 
- Oki. Postaram sie szybko to ogarnąć. 
Bartek wrócił po pół godzinie cały obładowany siatkami. Zakupy zapakował do bagażnika, i ruszyliśmy do jego mieszkania. 
Bartek mieszkał w Nowej Hucie. Jego osiedle było spokojne, kilka małych bloków i kilka wierzowców. 
Chłopak wpuścił mnie do klatki i kazał wyjść na pierwsze piętro, a sam poszedł po zakupy. 
Powili wchodziłam na gore. Nie było to łatwe zadanie, bo w połowie drogi myślałam, ze mi noga
 odpadnie. Bartek zlitował sie nade mną i wziął mnie na ręce. 
- No to witaj w domu skarbie- i jak pannę młodą przeniósł mnie przez próg. Ja zaczęłam sie z niego śmiać. Posadził mnie na kanapie w salonie. 
- Masz zakaz wchodzenia do kuchni. Jak skończę robić jedzenie, to cię zawołam. -- Jak będziesz chcieć coś do picia to wołaj. Masz piloty od telewizji. - nakazał mi.
Salon był połączony z kuchnią. Całość tworzyła wielka przestrzeń. Po mojej lewej była szafka z telewizorem. Na wprost mnie wielki balkon z dużym oknem balkonowym. Obok była kuchnia nowocześnie urządzona. Ściana za telewizorem miała tapetę w szare drzewa, reszta ścian była biała. Sofa i fotel były czarne. Na środku nich był mały biały stolik. Na jednej ze ścian wisiał obraz. 
Poszłam na "spacer" po mieszkaniu. Na wprost wejścia do salonu była sypialnia Bartka. Obok znajdował sie malutki pokój, w którym było pianino, gitara, i jeszcze jakiś instrunent schowany w pokrowcu. Do tego stała mała biblioteczka. Toaleta i łazienka były osobno. Wszystko to było urządzone w nowoczesnym stylu. 
Wróciłam na swoje miejsce. 
- Kucharz, długo jeszcze? - chciałam trochę podenerwować Bartka.
- Jak będzie gotowe to ci powiem. 
- Ale dzieci w Afryce głodują...
- No to muszą jeszcze poczekać, aż sie Ameryka zainteresuje. 
- A wody dostaną?
- Za chwile. 
Nie wiem ule tak skakałam po programach, kiedy usłyszałam zbawienne: 
- Gotowe!- zapach już od dłuższego czasu rozchodzil sie po mieszkaniu. 
- No wreszcie. 
Doszłam do stołu, a Bartek nakładał danie. Zrobił kurczaka z ryżem i czymś jeszcze ale nie chciał zdradzić co to. 
- Napijesz się czegoś? 
- Co proponujesz? 
- Wino, whisky, wódkę... - zaczął wyliczać, a mi przez myśl przemknęło, aby się faktycznie czegoś mocniejszego napić, ale przypomniałam sobie, że leków nie miesza się z alkoholem.
- Biorę leki przeciw bólowe, więc alkohol odpada. 
- No to sok, cola, herbata, kawa... 
- Sok bedzie ok.- nalał mi do szklanki a sam nalał sibie whisky z pepsi. 
Po skończonym posiłku z napojami w ręku poszliśmy usiąść na kanapie. 
- Masz jakieś filmy? Bo w pudle nic nie ma? - spytałam z nadzieja w głosie. 
- Cos sie znajdzie. 
Jak każdy prawdziwy mężczyzna gustował w horrorach i tym podobnych filmach. Mimo to sam stwierdził, ze sie poświeci i da mi możliwość wyboru filmu na Internecie. 
- W nie wiem co nas pakuje, ale oglądamy hit! 
- Jaki? 
- Zmierzch.
-Ok- bez marudzenia sie zgodził? Dziwne... 
Bartek podpiął wszystkie potrzebne kable, aby obraz z laptopa był na ekranie telewizora. 
Ja wygodnie usadowiłam sie na sofie. Po chwili chłopak dołączył do mnie. Po pewnym czasie zmieniliśmy pozycje, i leżeliśmy na sofie.
- I to ma być hit?- spytał mnie? 
- No wszyscy sie tym filmem zachwycali, ale widzę ze na nas nie zrobił wrażenia. 
- Na mnie kompletnego. Walczyłem by nie zasnąć. 
- No to może teraz jakaś komedia? - spytałam. 
- Sekstaśma. - od tak stwierdził, a mi przez myśl przemknęło, czy to nie jest jakiś pornos...
- Ok. 
Chłopak włączył film. To żaden pornos, a typowa amerykańska komedia. I do tego całkiem udana. 
- Jest po 12 w nocy, idziemy spać, czy oglądamy np Paranormal? - spytał. 
- Możemy oglądnąć, ale jeśli jest mega straszne, to nie wiem, czy dotrwam do konca. 
- Jeśli nie boisz sie duchów to dasz radę- stwierdzili i poszedł włączyć. 
Pełna dziwnego niepokoju oglądałam ten film. I w sumie, to nie jest jakoś straszne, ale mozna momentami mieć zawał. 
To, że leżałam tak blisko Bartka trochę monciło mi w głowie. Na swoim karku czułam jego oddech, wokół mnie roztaczał sie jego zapach. Cudowny zapach. Przyznam sie, że przez myśl przmemknelo mi to, ze fajnie by było, gdyby tak było co wieczór. Tylko z małą poprawka, albo przyjemnymi dodatkami typu przytulanie, całowanie...
- Masz być jutro w domu o konkretnej godzinie?- wyrwał mnie Bartek z rozmyślań.
- Nie, nie umawiałam sie z Michałem na żadna porę.
- Ok. To może jeszcze jeden film?- spytał.
- Jasne. A może teraz coś np. siatkarskiego? 
- Masz na myśli Drużyne? Albo ten film o Agacie ? 
- Watpię żeby była juz dostępna Drużyna, ale film o Agacie jak najbardziej tak! A w ogóle skąd wiesz, że jest taki?
- Bo trochę sie siatkówka interesuje. 
- Nie wyglądasz na takiego... -może trochę głupio stwierdziłam, ale nie wątpiłam, ze może interesować sie siatkowka.
- Na prawdę? - spytał rozbawiony. 
- No trochę... Nie śmiej sie ze mnie! Włącz ten film i daj chusteczki. 
- Ok. 
Tak na końcu obydwoje płakaliśmy. Nie da sie tego filmu ogladac nie płacząc. Chciałabym tak kiedyś powiedzieć jak Agata. Chciałabym spełnić wszystkie swoje marzenia. Serce myślało o Bartku.
- Zbyt piękne by było prawdziwe, a mimo to takie jest.- podsumował historię Bartek.
- Masz rację.- zaczęłam ziewać. 
- Chyba spać Ci sie chce.
-No trochę..
- To mykaj sie kąpać. A ja pójdę Ci pościelić łóżko.
- Ok.
Poszłam sie ogarnąć do łazienki. Na ile to było możliwe, to sie wykopałam.
Gdy przyszłam do sypialni Bartka, on walczył z poszewka i kołdra. Strasznie niezdarnie mu to szło.
- Pomogłabym ci, ale mój stan na to nie pozwala.
- Spokojnie. Wszystko mam pod kontrolą, tylko to cholerstwo nie chce ze mną współpracowac. 
- Bo źle sie za to zabrałeś.- w tym momencie wszystko było pomieszane. Na prawdę nie wiem jak on tego dokonał, ale najwidoczniej sie da.
- Kobieto, nie przeszkadzaj! Perfekcyjna uczyła jak to robic. 
- Widać, ze zadania domowego nie odrobiłeś. Weź ściągnij ta poszewkę. Potem obróć na lewa stronę, weź rogi na wprost guzików, pozniej weź rogi kołdry i przesuń poszewkę po kołdrze i gotowe.
- Cały czas o to wlasnie mi chodziło. 
- Jasne. 
W końcu udało mu się. Poszedł do łazienki, a ja położyłam sie spać. 
Nie zasnęłam od razu. W mojej głowie zaczęła sie rysować przyszłość. Przyszłość, która chciałabym spędzić z Bartkiem. Mimo, że go trochę znałam, to moje serce juz go idealizowalo. Umiał swietnie gotować, był zabawny, lubił siatkówkę, śpiewał i grał na instrumentach, był przyjacielem Michała. No przecież same pozytywy. W końcu moją świadomość zmęczenie utneło. A obok mnie spał ktoś więcej niż kolega. 

-----
10 dla Was! 
Mam nadzieje, że dotrwaliscie do konca tego długiego rozdziału :) 
Piszcie czy wam sie podoba, komentujcie, oceniajcie, krytykujcie ;) 
Kolejny pojawi sie we wtorek 23.12:) 
Będzie ktoś z Was na meczu Agh- Sovia w Karkowie? Mi udało sie kupić bilety i jestem z tego powodu mega szczęśliwa :D 
A tak poza tym to słoneczny Kraków pozdrawia :) 

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, tylko szkoda, że między Nimi nic nie było. Nawet jakiś maly całus czy coś takiego xD
    Może w kolejnym Bartek się ogarnie i dotrze do Niego że siostra Jego najlepszego przyjaciel jest w Nim zakochana...
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog ! :) Super się czyta :) Zapraszam do mnie! Dopiero zaczynam :) http://siatkarskiee-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń