"Nie, nie oddawaj życia za mnie, tylko przeżyj je ze mną zwyczajnie! Nie! I nie odchodź teraz, bo wszystko co mam mi zabierasz!"
Bartek prowadził auto, ja siedziałem po stronie pasażera, a Facu styłu. Chciałem jak najszybciej znaleść sie koło siostry.
- No jedź szybciej pajacu. Kto Ci kurwa dał prawo jazdy!- krzyczałem w kierunku jakiegoś palanta, który jeździł gorzej niż moja babcia.
- Michał uspokój sie! Tym w całe nie poprawiasz sytuacji- w końcu to Bartek sie na mnie wydarł.
Chyba sam czół sie w jakiś sposób odpowiedzialny za moją siostrę. Nienawidzę tego miasta, tych pierdolonych korków!
Bartek łamał w miarę możliwości wszystkie przepisy drogowe, a mi i tak wydawało sie, ze jedziemy za wolno.
W końcu dojechaliśmy do szpitala. Wbiegłem do środka potrącając jakiś ludzi.
- Dzień dobry, chwile temu przywieźli moja siostrę, gdzie jest?- spytałem bez składanu i ładu kobietę, która była w recepcji.
- Proszę sie uspokoić i powiedzieć wszystko od początku.- serio ta baba czegoś nie ogarnia, czy ja jestem debilem.
Podeszli do mnie chłopaki, Facu trzymał mnie za ramiona, a Bartek zaczął rozmawiać z ta baba.
- Dzień dobry, jakiś czas temu przywieźli do was dziewczynę potrącona przez samochód. Brunetka 17 lat. Marcelina Winiarska.
- A tak, obecnie jest na badaniach. Znajda ja panowie w budynku C, tam proszę pytać o szczegóły.
- A gdzie znajduje sie ten budynek?
- Wyjdą państwo z tego i pierwszy po prawej.
- Dziękujemy.
Wyszliśmy, a ja prawie biegłem. Tak bardzo chciałem być bliko, przy mojej małej siostrzyczce.
Bartek był nadal na tyle opanowany by
prowadzić kolejna konwersacje, z kolejną pielęgniarka. Ja juz dawno wydubałbym oczy tym wszystkim tępym babą. Koniec końców dowiedzieliśmy sie, że Marcela ma właśnie operacje.
Pod salą siedzielismy, każda minuta dłużyła sie jak godzina. Siedziałem załamany, nie wiedziałem jak sie czuje siostra. Głowę chowałem w dłoniach, chciałem jak mały chłopiec sie rozpłakać, ale resztkami silnej woli powstrzymywałem sie od tego.
Marcela była u mnie kilka dni, a juz tyle razy sie pokłóciliśmy. Kiedyś zgrane rodzeństwo, dziś rozdzieleni, nie umiemy ze sobą rozmawiać. Została mi tylko ona, a ja ani razu o niej nie pomyślałem. Nie zapytałem jak sie czuje po stracie rodziców, nie zrobiłem nic, aby poczuła sie lepiej. Byłem głupi, a teraz jedyne co chciałem to ja mieć w swoich ramionach. Mieć znów swoją małą, delikatna siostrzyczkę. Chciałem słyszeć jej śmiech, wygłupiać sie z nią.
Tak sumienie w końcu sie we mnie odezwało. Byłem dupkiem, to wiedziałem na pewno.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Halo. - odezwałem sie, ale w całe nie chciałem prowadzić żadnej rozmowy.
- Kochanie, gdzie jesteś? Czeka na Ciebie z kolacja.
- Nie będzie żadnej kolacji. Nie dzis. Jestemw szpitalu. Marcela miała wypadek.- i gdy to wypowiedziałem po moim policzku popłynęła łza, jedna pojedyncza łza. Była wszystkim na co mnie było stać w tamtej chwili. Wiedziałem, ze siostra zasługuje na całe ich morze, ale nie byłem w stanie tego zrobic. Nie tu i nie teraz.
- W którym jesteś szpitalu. Za chwile do ciebie przyjadę.
- Prokocim.- tyle powiedziałem i rozłączyłem sie.
Obok mnie pojawił sie Bartek. Wziął mnie w przyjacielski uścisk. A Facu poklepał po plecach i powiedział:
- Wszystko będzie dobrze.
Chciałem mu wierzyć. Naprawdę chciałem, żeby tak było.
Po niewiem jak długim czasie przyjechała Wiola. Przytulała mnie i też mówiła, ze będzie dobrze.
W końcu i wyszedł lekarz. Jak zwykle to Bartek prowadził z nim rozmowę. Ja tylko stałem i słuchałem. Zrozumiałem tylko tyle, ze Marcela ma lewa rękę złamana, lewa nogę składali jej operacyjnie, ponieważ miała otwarte złamanie z przemieszczeniem. Na szczęście uraz głowy nie był poważny i skończyło sie tylko na wstrząśnięciu mózgu. Kamień spadł mi z serca. Nie chciałem wracać do domu, dlatego tez spałem przy łożku siostry. Po tym wszystkim nie byłem w stanie zostawić jej samej. Moi bliscy to uszanowali. Bartek wraz z Facu pojechali do siebie i obiecali przywieźć kilka potrzebnych rzeczy. Wiola też została, mimo że w jej stanie nie było to wskazane. Nie chciałem kolejnej kłótni, dlatego nic nie mówiąc przytuliłem ja do siebie. I obserwowałem moją siostrę.
------
I kolejny rozdział dla Was :D
Mam nadzieje, że sie spodoba ;)
Proszę, Was o komentarze :)
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek ( 9.12)
Ps. Jak tam wasze prezenty mikołajkowe? Jestem bardzo zadowolona ze swojego ^^ a co to, to niech zostanie tajemnicą ;)
Super Michał się wreszcie ogarnął...
OdpowiedzUsuńUffff całe szczęście że to nic poważnego
Podoba się podoba ale mógłby być trochę dłuższy ;*
Pozdrawiam i czekam na kolejny. ;D
Przy okazji zapraszam do siebie ;)
http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/