sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 12

"Chciałoby się uciec poza granice snów
By móc zatrzymać te co przynoszą chłód
Stanąć w miejscu 
Przeczekać parę dni 
Az znikną szare chmury tych deszczowych chwil
Kilka nie poukładanych spraw 
W zaczarowanej kuli zamknąć mocno tak
Chowając się przed prawdą w zakurzony życia kąt
Czekasz co przyniesie czas może tym razem nie oszuka nas"

Mimo obaw o to co mógł robić Michał, wróciliśmy do domu. Każda nadchodząca mnie myśl była gorsza od poprzedniej. Bo tak na prawdę mogli robic wszystko, ale nie spodziewałam się tego co ujrzałam. Michał leżał wraz z Wiolą na kanapie i głaskał ją po brzuchu. Taki sielankowy obraz. Poczułam się głupio z powodu moich myśli. 
- Siemacie!- powiedziałam do nich i poszłam sobie usiąść na kanapie obok nich. 
- Chcesz dotknąć jak młode kopią? - spytał mój brat. Popatrzyłam sie na niego jak na debila. Chyba wiedział, ze mam niską tolerancje na jego dziewczynę. Ale niech będzie, dzieci nie są niczemu winne. 
- Ok. - przesunęłam się w kierunku Wioli. Przyłożyłam rękę i poczułam sie dziwnie. Pomyślałam o rodzicach. O tym jakby na to zareagowali. A małe zaczęły kopać czy machać rekami bardzo mocno. 
- Chyba Cię lubią- powiedziała do mnie Wiola. 
- W końcu będziemy rodziną, i będą mieć najlepsza ciocie na świecie.- dziwnie było to wypowiedzieć na głos. Udało mi sie to i poczułam jakby ulgę. 
- W to nikt nie wątpi- wtrącił Michał. 
- Moi kochani, życzę wam miłego dzionka.- wtrącił Bartek i wyszedł z domu, a wcześniej kręcił sie po całym pomieszczeniu. 
- Co robiłaś z tym psychopata?- spytał brat. 
Streściłam mu co robiliśmy. Później we trójkę ogladneliśmy jakiś film w telewizji. Po filmie Michał z Wiola poszli spać do sypialni. Ja poszłam sie w miarę możliwości wykonać i poszłam spać. 
Następnego dnia, gdy sie obudziłam nikogo nie było w domu. Zrobiłam sobie śniadanie, ubrałam się. Mając w pamięci ostatnia kłótnie z Michałem postanowiłam ogarnąć swoje łóżko. Był słoneczny dzień, więc postanowiłam wyjsć na taras. Rozłożyłam sobie leżak i przeglądałam Internet. W pewnym momencie przyszedł do mnie brat. 
- A Ty gdzie sie włóczysz?- spytałam go. 
- Na mieście byłem i sprawy załatwiałem. Jutro jedziemy na Mazury. 
- Ok. A co z moja szkoła? 
- No będziesz chodzić do pobliskiego liceum, chyba ze wolisz jakieś technikum, to wybór należy do Ciebie. 
- Liceum. Rodzice wiedzieli o tym, ze bedą dziadkami? 
- Wiedzieli. Nie chcieli tego przyjąć do wiadomości. Ich wybór. 
- Nie możesz tak mowić! 
-O bardzo wielu sprawach nie masz pojęcia.
- To mnie oświeć. Michał, powiedz prawdę. Pierw jak macie 18 lat to znikacie, niby realizować marzenia, ale ja w to nie wierze! Nie wierze, ze rodzice zabroniliby ci śpiewać...
- Na prawdę chcesz to wiedzieć?- spytał, a w jego oczach widziałam ból. 
- Tak. 
- To trochę rozdrapie moje stare rany. A Tobie może sie nie spodobać. Prawda nigdy nie była w modzie. Tuż przed moimi 18 urodzinami wdałem sie w bójkę. W bójke po pijaku. I ja i ten gość był pijany. Zawsze umiałem sie bić. On był bardziej poszkodowany ode mnie. Wyładował w szpitalu. Pozniej złożył zeznania, ze go pobiłem. Byliśmy sami, nie było świadków. Słowo przeciwko słowu. I skończyło sie tylko i na szczęście tym, ze miałem 300 h prac publicznych. Dla wiecznie dobrych, ułożonych rodziców, byłem jak niechciana blizna. To sie mnie pozbyli. Wysłali do Krakowa do brata ojca. Ten po pół roku zmarł. Zostałem tu sam, nie do konca sam, bo Bartek tez  tu przyjechał. Nie miałem nic, wiec brałem gitarę i szedłem na rynek grać i tak zarabiać. Pózniej zainteresowała sie mną wytwórnia. I tak jakoś to płynie dalej. Wiolę poznałem zaraz po przyjeździe do Krakowa. Doczepiła sie do mnie. Ale pozniej, sam nawet nie wiem kiedy zakochałem sie w niej. Mówiłem o tym rodzica, ale ja dla nich nie istniałem. A teraz ich nie ma i nawet bólu nie czuje z tego powodu...
-Nie wiedziałam tego...
- Dzieckiem byłaś, to ci nie mówili o takich rzeczach. 
- To w całe nie byli tacy idealni...
-Nie byli. Ale ty pamiętaj ich takich, jakich ich kochałaś. 
- Michał, przepraszam Cię. Nie wiedziałam tego...- powiedziałam to, gdy brat ręką starł łzę.-Ja po prostu nie moge sie jeszcze odnaleźć w tej nowej sytuacji. Ciagle mam wrażenie, jakby to wszystko działo sie gdzieś poza mną, jakbym przestała mieć kontrolę nad własnym życiem. Wiem, że musimy ze sobą rozmawiać, żeby jakoś ze sobą funkcjonować, dla tego zadałam Ci takie pytanie. 
On wstał z leżała i poszedł w kierunku barierki. Z kieszeni spodni wyciągnął papierosa. Zapalił go. 
- Wiem. Dlatego obiecałem sobie, ze dla własnych dzieci nigdy nie będę taki jak nasz ojciec. Dobre wspomnienia mam tylko te, jak byłem dzieckiem i nie mogłem sam swoim życiem kierować.
- Z moją siatkówka to też tak było. To nie decyzja moja, że nie chce trenować, to najbanalniejsza wymówka. Tato z mama zabronili mi chodzić na treningi. Ciagle powtarzali, że mam przejąć ich firmę, a nie bawić sie w nic nieznaczące sporty... Na początku bolało, i nie mogłam sie z tym pogodzić, ale myślałam, ze maja racje. 
- Nie dziwi mnie to. Umieli ludźmi manipulować... Skończmy ten temat już. Jak będziesz chcieć, to pozniej możemy skoczyć na zakupy przed jutrzejszym wyjazdem. 
Dziwne jest to, że chłopak proponuje zakupy, ale sie zgadzam. 
Zeszliśmy na dół. Ogarnęłam się. Postanowiliśmy zjeść obiad na mieście. Na zakupach swietnie sie razem bawiliśmy. Chciałabym, żeby takich chwil było więcej w moim życiu... 
-----
I kolejny :) Mam nadzieje, że Wam się spodoba. To takie preludium, do tego co wydarzy się w kolejnym ;) 
Proszę Was o komentarze! 
I do zobaczenia we wtorek 30.12. 
Milego dnia! 

2 komentarze:

  1. No jak miło że ze sobą rozmawiają. ..
    Dobrze że Michał powiedział o tym co go boli...i że powiedział siostrze jak było.
    Mam nadzieję że ta jego zmiana jest na zawsze i że rodzeństwo będzie się wspierać...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że Michał opowiedział całą historię siostrze.
    Chłopak proponuje zakupy? Tego jeszcze nie słyszałam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział :
    http://i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń