"Pokaż mi, że bardzo chcesz, pokaż jak mnie kochasz, pokaż mi, pokaż mi właśnie dziś!"
Obudziłam sie w miękkim łożku, przykryta kołdrą. Za oknem słońce świeciło, ptaki śpiewały.
- Wstajesz? - spytał Bartek, gdy wszedł do pokoju po ubrania. Tak, był w samych spodenkach do spania. Miał idealnie wyrzeźbiony brzuch i klatkę. A do tego żadnych włosów na klacie.
- A muszę? Tak mi tu dobrze... Chociaż jakby było śniadanie jakiś dobre do łóżka, to byłoby idealnie- rozmarzyłam sie.
- SnIadanie czeka w kuchni. - łobuzersko sie uśmiechnął.
- Ok. A nie da sie nic zrobić, żeby było w łóżku? - spytałam z nadzieja w głosie.
- Kochanie, takie rzeczy to tylko w kilku wypadkach. Po pierwsze gdy leżysz w szpitalnym łożku i masz kroplówkę podpięta, po drugie gdy jesteś obłożnie chora, a po trzecie to, gdy mnie ładnie poprosisz.
- Ładnie proszę.- tak starałam sie zrobic minę kota ze Shreka. I.... Podziałało. Po chwili chłopak przyniósł mi talerz z kanapkami. Po czym powrócił, do wcześniej rozpoczętej czynności.
Zabrał potrzebne rzeczy i wyszedł z pokoju. On spał obok mnie, a ja tego nie czułam... Tak, jest cholernie przystojny, ale tez jest dużo starszy. Stop! Dlaczego ja o nim myśle?! Bo ci sie podoba- chyba to chciało serce powiedzieć... Koniec tego durnego myślenia! Skończyłam jeść kanapki. Na prawdę, ten chłopak w kuchni działał cuda. Bartek w tym czasie siedział w pokoju, i coś robił. Poszłam sprawdzić co. Gdy zobaczyłam, że siedzi przy pianinie i pisze coś w zeszycie, mimo woli powróciłam myślami, do dnia kiedy ja sama postanowiłam przerwać granie.
Wróciłam zirytowana ze szkoły. Sciagłam kurtkę, i buty, a był już koniec października. Wbiegłam po schodach na górę do swojego pokoju. Rzuciłam sie na łóżko. Tak bardzo chciałam z kimś porozmawiać, ale nie miałam z kim. I wtedy dotarło do mnie, że poza fortepianem nie mam żadnego prawdziwego przyjaciela. Same tylko luźne znajomosci. Nawet dziewczyny z drużyny śmiały sie ze mnie, że jestem alienem. I zdecydowałam, że zrywam z muzyką. Od dziś żadnego grania! Żadnej prawdziwej muzyki! Tylko normalne życie nastolatki! Co dzień walczyłam z sobą, by przejść obojętnie obok miłości mojego życia. Dni mijały, a ja uczyłam sie żyć normalnie. Rodzice tego nie zauważyli. I dobrze, bo obyło sie bez niepotrzebnych pytań...
- Ziemia do Marceli!
- Co chciałeś? Zamyśliłem się...- powiedziałam łamiącym się głosem.
-Co się stało?- od razu obok mnie pojawił się Bartek przytulając mnie.
-To długa i beznadziejnie nudna historia... - stowerdzilam. Wytarłam łzę, i uśmiechnęłam sie do chłopaka.
-Mamy czas. A ja najwyżej zasnę, a ty sie wyglądasz. - stwierdził chłopak.
-Obiecuje, że kiedyś ci powiem.
-Ok. To twoja decyzja. Pamiętaj, ze wszystko będzie dobrze. Głowa do góry!
- Będę o tym pamietać.
Poszliśmy do salonu. Czas leciał nam na gapienie sie w telewizor.
-Może wyskoczymy gdzieś na miasto na jakiś obiad?- zapronował.
-Ale przecież ja sie beznadziejnie poruszam z tymi kulami...
-Pamiętaj, że zawsze cię moge nosić.- uśmiechnął sie łobuzersko.
-Ok.
Zebraliśmy sie, i pojechaliśmy na miasto. Bartek stwierdził, że do najlepszej knajpki w mieście. Miałam tylko nadzieje, że to nie zapiekanki i tego typu jedzenie. Bardzo sie zdziwiłam, gdy zaparkował auto niedaleko rynku.
-No to wskakuj na barana! - powiedział, a mi nie zostało nic innego jak to zrobić.
Szliśmy uliczkami, a ludzie patrzyli na nas dziwnym wzrokiem. Tak, też bym miała dziwne myśli, gdybym zobaczyła kogoś znanego niosącego na baranach łamage.
Usiedliśmy przy stoliku jednej z restauracji, która znajdowała sie w samym centrum rynku.
-Ale tu jest drogo...
- Nie marudź, ja płace. Ty wybieraj jedzenie.
-Ok.
Wybrałam jakieś danie, którego nazwy nie pamietam. Cały czas prowadziliśmy luźna pogawędkę. W pewnym momencie podeszły do nas dwie dziewczyny.
-Cześć Bartek. Możemy prosić o autografy i zdjecie?
-A co mam zdjąć?- spytał i puścił im oczko. - nie powiem, bo dziwnie sie poczułam.
- Wszystko!- krzyknęły uradowane i zaczęli sie śmiać.
Jedna z nich obróciła sie i powiedziała do mnie:
-Mogalbyś nam zrobić zdjecie?
- Niestety nie, bo mam rękę w gipsie. - co z tego że jestem prawo ręczna. One tego nie wiedziały, i wiedzieć nie musiały.
- Ehhh szkoda. - powiedziała zrezygnowana, by po chwili wpaść na genialny pomysł- zróbmy sobie selfie!
Tak też zrobili. Chociaż na koniec grzecznie podziękowały. A mi sie dalej chciało wymiotować...
- Jesteś o to zła? - spytał chłopak.
- Nie, przecież to część twojej pracy.
Cała sytuacje uratował kelner, który podał nam zamówione jedzenie. Posiłek zjedliśmy w milczeniu.
- Możesz mnie odprowadzić do domu?- spytałam, bo na prawdę nie miałam ochoty dużej przebywać na zewnątrz.
- Jasne.
Poszedł zapłacić, i poszliśmy do domu.
- Nie denerwują Cię takie sytuacje jak ta?- w końcu go o to spytałam, bo moja ciekawość wzięła gore.
- Czasem tak. Ale to miłe gdy ktoś podchodzi na ulicy i prosi cię o zdjecie czy autograf, w tedy wiesz, ze to co robisz ma sens i warto to dalej robic. Jeśli cię to uraziło, to przepraszam. Myślałem, ze nie obrażasz sie o byle co...
- Nie obrażam sie. Po prostu siedzimy, gadamy, a ktoś z buta wjeżdża i rozwala całe spotkanie, a to nie jest miłe. Po prostu, na stromym razem wszystko ale np po jedzeniu.
- Ok. Dla mnie nie ma problemu. I w sumie masz racje.
Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. Zaczęłam sie zastanawiać czy nie wpatrujemy przypadkiem do domu w nieodpowoednim momencie. Po chwili wszystko sie wyjaśniło.
-------
I już 11 dla Was.
W związku z tym, że już jutro wigilia, życzę Wam zdrowych, spokojnych Świat i szczęśliwego Nowego Roku.
Dziękuje za te prawie 2000 wyświetleń- najlepszy prezent gwiazdkowy :D
Proszę zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza :)
Kolejny już po świętach w sobotę 27.12 :)
Miłego dnia ;)
Bardzo podoba mi się ten rozdział. Jeden z moich ulubionych ^^
OdpowiedzUsuńA miałam nadzieję że Marcela prosząc o te kanapki pocałuje Bartka i coś między Nimi zaiskrzy...no cóż może w kolejnym.
Mam nadzieję że dziewczyna powie Bartkowi o zerwaniu z grą i chłopak jakoś Jej pomoże i być może będą grać razem w zespole... xD
Pozdrawiam i czekam na kolejny. U mnie nowy już dzisiaj się pojawi więc zapraszam tak wieczorkiem xD ^^
http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1